Zdałam. I to nawet dobrze zdałam. W znaczeniu nie jestem do końca usatysfakcjonowana ze swojej średniej ale mogło być gorzej, a jak na liceum to jest w miarę dobrze. Przykładając się tak naprawdę jedynie do języka polskiego uzyskałam średnią 4.0.
Większy kawałek ciasta w nagrodę!
Chyba mam rozejm z moją polonistką. Przeprosiłam ją za swoje zachowanie, bo uznałam, że w sumie powinnam, a ona mnie przytuliła i to było takie sympatyczne z jej strony, naprawdę. Uuuu! I mam piątkę z polaczka (y) !
Jakie są moje plany na wakacje? Gdańsk. Wyruszam nad morze z moimi damami dworu i zamierzam bardzo dobrze się bawić. Swoją drogą, to uwielbiam Gdańsk i coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy aby nie powiązać z tym miastem mojej przyszłości, bo się zakochałam. W tym mieście oczywiście.
Potem domek z moim dziewczynami z klasy. Zważając na to, że mieszkamy w pięknym, bogatym w liczne jeziora regionie, będzie bosko.
Następnie myślałam nad tym aby wyjechać na dwa tygodnie do Niemiec, do mojej babci, która mieszka tam na stałe. Planować sobie mogę ale jeszcze się zobaczy co z tego wyjdzie. Mam nadzieje, że jednak coś wyjdzie, bo nie zamierzam siedzieć w domu i nudzić się przed komputerem, choć znając moje szczęście pewnie tak będzie.
Ostatnio odczuwam taką pustkę, samotność. Mam wrażenie, że coś się kończy.
Pamiętacie post, który opublikowałam niedawno? O tym, jak moja nauczycielka powiedziała, że jestem sarkastyczna i to bardzo źle o mnie świadczy? Zdałam sobie sprawę, że ma rację. Ma ogromną, najprawdziwszą rację. Jestem okropna. I tyle. Analizując całą moją osobę, muszę z przykrością stwierdzić, że więcej we mnie negatywów niż pozytywów. Gram nie fair. Jestem uszczypliwa. Tym swoim sarkazmem, który jeszcze do niedawna uważałam za super, nieodłączny element mnie samej, uraziłam i skrzywdziłam wielu ludzi. Całkowicie niepotrzebnie.
To chyba jest taka moja reakcja obronna, na to, że jestem cholernie wrażliwa i... I w sumie to jest moje jedyne wytłumaczenie. Byłam zła na moją przyjaciółkę. Za to, że się za rzadko widujemy. Dzisiaj się widziałyśmy i chciała to wyjaśnić. Mi zabrakło sił na to aby powiedzieć jej w twarz, to co czułam. Bo się bałam. Można powiedzieć, że jestem troszkę takim kozaczkiem w internecie, a - mówiąc straszliwie brzydko - pizdeczką w świecie.
Nie znacie mnie. Wychodzi na to,że ja sama też siebie nie znam. Jestem jedyną osobą w klasie, która ma na koniec roku piątkę z polskiego. Moja polonistka zaznaczyła, że gdyby brała pod uwagę jeszcze moje zachowanie, miałbym niższą ocenę.
I kurcze. Wiecie co? Bałam się aby jej coś odpowiedzieć. Strasznie boje się mówić głośno o tym co czuję. To jest straszne bo przez takie coś wychodzę na osobę dwulicową. Dzisiaj wyszłam i cholernie mi z tym źle.
Powinnam być bardziej wyrozumiała, asertywna!!!!!!!!!!!!!!11111
Strasznie leje tutaj u mnie. Jestem mega chora - mam gorączkę, leci mi ciurkiem z nosa i straciłam swój krystynowy * głos! Mimo wszystko uwielbiam taką melancholijną pogodę! Za oknem deszcz, ja sobie w łóżeczku z kawusią, laptopikiem i... PIERWSZĄ NA TYM BLOGU RECENZJĄ FILMOWĄ! Każdy post, który będzie zawierał recenzję będzie oznaczany tak: [R]. Aha no i wprowadzam swoją własną, osobistą skalę ocen:
1p/10p - OROPIEŃSTWO NAD OKROPIEŃSTWAMI (ONO)
2p/10p - PO ,,TRUDNYCH SPRAWACH'' (PTS)
3p/10p - W NAJGORSZYM WYPADKU (WNW)
4p/10p - NA STRASZNĄ NUDĘ (NSN)
5p/10p - NOCKA Z PSZYJACIUŁKAMI (NZP)
6p/10p - MELANCHOLIJNE WIECZORY (MW)
7p/10p - PÓJDĘ DO KINA (PDK)
8p/10p - UROCZYSTA PREMIERA (UP)
9p/10p - JADĘ DO CANNES (JDC)
10p/10p - OSCARY (O)
Możecie troszeczkę nie ogarniać albo lekko się ze mnie podśmiewywać ale to tylko moje chore wymysły, a poza tym zawsze chciałam coś oceniać, jak nauczycielka XD
Na film trafiłam przez ''Project X'' i możecie się dziwić ale taka jest prawda. Grający w Projekcie epizodyczną rolę Miles Teller gra główną rolę męską w ''Cudowne tu i teraz''. Wchodząc w jego profil natrafiłam na tenże właśnie film i szczerze? Nie żałuję!
ZARYS FABUŁY
Nie zamierzam tutaj żywcem zżynać opisu filmu z filmwebu czy innych stron temu poświęconych. Spróbuję samodzielnie Wam tę fabułę opisać i to jak ja ją zrozumiałam.
Film rozgrywa się w czasie dla nas teraźniejszym, w USA. Głównym bohaterem jest Sutter Keely (Miles Teller) - typowy, amerykański ''cool'' dzieciak - licealista. Prowadzi sielankowe życie - ma ładną, znaną w całej szkole dziewczynę - co idealnie ze sobą współgra zważając na to, że Sutter też jest popularny. Tutaj mogłabym nawet przytoczyć słowa chłopaka z filmu: ''Razem możemy podbić świat''.
Keely dorabia w sklepie, gdzie widzimy go jako sumiennego, zawsze zadowolonego ze swojej pracy pracownika, który nie odstępuje na krok kubka, z oranżadą (w rzeczywistości whiskey).
Typowy amerykański obraz, a stanie się bardziej typowy gdy wspomnę, że z biegiem czasu Sutter spotyka na swojej drodze dziewczynę z innego świata, rozrzucającą po ich osiedlu gazety - Aimee Finicky (Shailene Woodley), która zmieni życie chłopaka o 360 stopni.
MOJE WRAŻENIA
Film zaskoczył mnie pozytywnie. Dlaczego? Bo pomimo tego, że jest to typowa amerykańska produkcja, gdzie cool przystojniak nagle dostrzega piękno w brzydkim kaczątku, to wreszcie potrafiłam dostrzec w filmie tego typu uczucia. Naprawdę uwierzyłam w uczucia głównych bohaterów. Wszystko było bardzo realistyczne i wspomnę tutaj, że to po części była zasługa niezbyt znanych wcześniej aktorów - Tellera, który udowodnił, że nie trzeba prezentować się idealnie pod względem wizualnym i że charakter może po prostu wygrać wszystko! No i wspaniała Woodley, która mnie po prostu oczarowała. Idealnie wcieliła się w rolę nieśmiałej dziewczyny, która z czasem zaczyna wierzyć w samą siebie i staje się wielka. Poza tym jest naprawdę śliczną dziewczyną i piszę to ja - dziewczyna z krwi i kości.
Poza tym możemy dostrzec oczywiście kontrast pomiędzy Sutterem i Aimee - to, jak oboje na siebie oddziałują. On przedstawia jej swój zwariowany, szalony i spontaniczny tryb życia, a ona powoli, nieco ostrożnie, otwiera mu drzwi do swojego świata książek, nauki, spokoju, niewinności. Oboje uczą się wielu rzeczy od siebie nawzajem i myślę, że to jest piękne.
Film obejrzałam trzy razy, bo mam taką przypadłość, że uwielbiam oglądać produkcje, które jakoś na mnie wpłynęły, czegoś mnie nauczyły, a ten z pewnością uczynił każde z wspomnianych przeze mnie rzeczy.
OCENA
8p/10p - PÓJDĘ DO KINA (PDK)
Cóż mogę na koniec napisać? Jest to moja pierwsza w życiu recenzja i zdaję sobie sprawę, że mogła nie wyjść idealnie. Pozdrawiam Was serdecznie!
Czy to, że używam w swoim życiu codziennym nieco więcej sarkazmu niż powinnam jest złe? Bo dzisiaj usłyszałam od swojej ulubionej nauczycielki takie oto słowa:
,,Ola, a ty nie bądź taka sarkastyczna, bo to bardzo źle o tobie świadczy''.
Ja jej nawet nie przeprosiłam, bo za bardzo nie wiedziałam za co miałabym ją przeprosić. Szanuję ją ogólnie, bo kobieta jest konkretna i jest w jakimś tam stopniu określona w naszym szarym społeczeństwie ale to zdanie, które dzisiaj do mnie wypowiedziała nieco mnie zirytowało, rozbawiło. Jedni mówią, że umiejętność posługiwania się sarkazmem jest cool bo to świadczy o naszym ilorazie inteligencji, a jeszcze lepsi są ci, którzy potrafią rozpoznać, kiedy jesteś sarkastyczny, a kiedy nie. Ja już sama tego nie ogarniam.
Choć drugi raz spotykam się z opinią, że to raczej negatywna cecha naszych charakterów. Moja koleżanka twierdzi, że sarkazmem posługuję sie 24h/7 i że w sumie nigdy nie jestem poważna. To troszeczkę mnie dobiło i dało mi do myślenia ale wracając do mojej nauczycielki - czy to nie jest jej zdanie? Jej opinia? Że to źle o mnie świadczy? Bo każdy ma prawo do wygłaszania swoich poglądów, a ja mogę to akceptować lub negować.
A Wy jak uważacie? Sarkazm jest spoko, czy raczej jest odstraszający?
NUTKA MAJA I CZERWCA I PODEJRZEWAM, ŻE LIPCA I SIERPNIA I TAK DO WRZEŚNIA: